9/06/2015

Kultura "fit i git"- nowy miernik bycia "fajnym" w dzisiejszym świecie?

Hej Kochani!

Dzisiaj pozwolę sobie na trochę prywaty (w końcu to mój blog, prawda?;) i przemyśleń, dotyczących zjawiska, które zauważyłam już jakiś czas temu zarówno wśród swoich znajomych, jak i popularnych celebrytów, czy zwykłych ludzi, którzy bardzo chcieliby być znani, ale nie bardzo wiedzą, jak mają to zrobić.

Otóż wydaje mi się, że ostatnio bardzo w modzie jest kultura "fit i git"- jak ją nazywam, zresztą nazwę wymyślił mój chłopak i szybko się przyjęła. Co jest głównymi składnikami tej oto kultury? Tak więc: trzeba być bardzo wysportowanym (najlepiej wręcz "wyżyłowanym" w przypadku kobiety- jak np. pani Chodakowska), jeść same zdrowe rzeczy (najlepiej zielone koktajle z warzyw, bułki z otrębami i bezsmakowe ryby bez soli na obiad), no i najlepiej jeszcze by było robić sobie zdjęcia w punktach, które podkreślą owy status bycia bardziej fit od innych, czyli: na siłowni, w fitness clubie, z razową bułką, bez razowej bułki, ale z napiętym brzuchem, na bieżni, ze spoconym czołem i tak dalej. Celem jest zazwyczaj takowy wygląd lub zbliżony (oczywiście nie mam na myśli zawodowych kulturystek):














Tylko nasuwa się pytanie: czy to jest kobiece? Czy chciałabym tak wyglądać? A jeśli tak, to po co? Żeby zaimponować innym? Być bardziej modnym i na czasie? Dla mnie to zaczątki męskich sylwetek i jak moi koledzy mawiają w większości takich przypadków: "wieje chłopem".

No i zazwyczaj je się wtedy coś w tym stylu:







Wygląda apetycznie? Średnio. Pewnie zdrowe i tak każdy miłośnik takich "przysmaków" powie i w zasadzie ok, mogę czasem się "skusić", ale na pewno nie chciałabym pić szpinakowych koktajli i jeść selerowego puree na co dzień.

Absolutnie nie jestem przeciwko ćwiczeniom fizycznym (bo zapewne znajdzie się wiele osób, czytających ten wpis, które z marszu stwierdzą, że na pewno jestem zasiedziałą na kanapie babą z masą tłuszczu wszędzie i wpieprzającą Big Maci w McDonaldzie na co dzień; otóż wyprowadzę Was zaraz z błędu), niemal codziennie zasuwam na rowerze ponad pół godziny, a jak na świeżym powietrzu- to dłużej, robi brzuszki, chodzę na długie spacero- marsze i większość tego, co jem, przygotowuję sama z mało tłustych składników po to, żeby mi nie przybyło tu i ówdzie i żeby utrzymać ciało w zdrowiu i niezłej kondycji. Ale nie wyobrażam sobie nie móc sobie od czasu do czasu pozwolić na ulubioną babeczkę z owocami, czekoladę z karmelem, czy lasagne na obiad tylko dlatego, żeby dostosować się do panujących "trendów"! A już na pewno nie zamierzam sobie robić "selfiaka" za każdym razem, jak wsiadam na rowerek stacjonarny i jak z niego zejdę ze spoconym tyłkiem.

Zauważcie proszę pewne, niepodważalne różnice między teraźniejszością kanonu kobiecej urody, a czasami nie tak odległymi, bo na przykład pod koniec lat 90-tych. Wtedy na pokazach Victoria's Secret chodziły: Tyra Banks, Heidi Klum (kiedy jeszcze była kształtna), później Karolina Kurkova. Teraz? Megawysportowana Candice Swanepoel i wysuszona Karlie Kloss. Gdzie tu logika? Jak można reklamować seksowną bieliznę na osobach, które w ogóle nie mają cienia kobiecych kształtów?
Dla porównania zdjęcia:

Pokazy Victoria's Secret pod koniec lat 90-tych:

Tyra Banks

Tyra Banks

Tyra Banks

Heidi Klum

Karolina Kurkova

Heidi Klum

Karolina Kurkova

Heidi Klum


Pokazy Victoria's Secret teraz:

Karlie Kloss

Candice Swanepoel

Candice Swanepoel

Candice Swanepoel

Karlie Kloss

Karlie Kloss

Karlie Kloss
Dlaczego tak się dzieje? Nie mam pojęcia. Może to wpływ mediów i mainstreamu na kreowanie nowych trendów. Może ludzie tłumaczą takie "zamiłowania" zdrowiem (jedno z drugim niewiele ma wspólnego w rzeczywistości), a może to fakt, że teraz większość młodych dziewczyn chciałaby zostać modelkami, no albo chociaż gwiazdami Instagrama, a wtedy trzeba być na przykład tak bardzo wysportowanym jak Jen Selter (i nikt się nie zastanawia, czy jej tyłek jest prawdziwy, bo ważne, że wygląda, jak wygląda).

Prawda jest jedna- dla mnie, wielu moich kolegów i innych osobników płci przeciwnej zawsze najbardziej pożądaną kobiecą figurą będzie taka sylwetka:

Tyra Banks

Scarlett Johansson

Sofia Vergara

Kelly Brook

Scarlett Johansson

Kelly Brook

Kelly Brook

Kelly Brook

Kelly Brook

Kelly Brook

Sofia Vergara

Scarlett Johansson

Scarlett Johansson

Scarlett Johansson

Sofia Vergara

Sofia Vergara

Sofia Vergara

Tyra Banks
I jeszcze jedno. Nie wyobrażam sobie rezygnacji z tego wszystkiego poniżej tylko po to, żeby być bardziej fit.









Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do komentowania moich niepopularnych (w dzisiejszym świecie) poglądów!

3 comments:

  1. Za byciem szczupłym byłam, jestem i chyba zawsze będę ;) ale te kaloryfery i wielkie, umięśnione łapy u kobiet to przesada, nie wygląda to ani ładnie ani kobieco :P takie babochłopy właśnie :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale chyba zgodzisz się ze mną, że taka Karlie Kloss na pokazach Victoria's Secret to już nie jest szczupłość, a ogromna chudość i wyżyłowanie. Dla mnie szczupłość to Scarlett Johansson albo niegdyś Karolina Kurkova. Szczupłe i seksowne. A co do babochłopów- nie rozumiem po prostu i chyba nigdy nie zrozumiem. :)

      Delete
    2. Wiesz, że ja akurat bardzo szczupłe dziewczyny lubię :) ale tych przesadanie wysportowanych nie. Dziewczyna dla mnie może być bardzo szczupła, ale musi mieć przy tym w miarę zgrabne nogi, a nie proste patyki i jako taki biust ;)

      Delete

Recommended post

Fuchsia pink coat mixed with emerald and bottle green accessories plus camel brown ankle boots - first Winter 2024 style! Amarantowy płaszczyk budrysówka w połączeniu z butelkowozielonymi dodatkami i butami w kolorze camel - pierwsza, zimowa stylizacja!

Hey Guys! Today - a classic post with a new outfit for you here, but it will be the first Winter style for the upcoming Winter, so I would l...