Hej Kochani!
Dzisiaj pozwolę sobie na trochę prywaty (w końcu to mój blog, prawda?;) i przemyśleń, dotyczących zjawiska, które zauważyłam już jakiś czas temu zarówno wśród swoich znajomych, jak i popularnych celebrytów, czy zwykłych ludzi, którzy bardzo chcieliby być znani, ale nie bardzo wiedzą, jak mają to zrobić.
Otóż wydaje mi się, że ostatnio bardzo w modzie jest kultura "fit i git"- jak ją nazywam, zresztą nazwę wymyślił mój chłopak i szybko się przyjęła. Co jest głównymi składnikami tej oto kultury? Tak więc: trzeba być bardzo wysportowanym (najlepiej wręcz "wyżyłowanym" w przypadku kobiety- jak np. pani Chodakowska), jeść same zdrowe rzeczy (najlepiej zielone koktajle z warzyw, bułki z otrębami i bezsmakowe ryby bez soli na obiad), no i najlepiej jeszcze by było robić sobie zdjęcia w punktach, które podkreślą owy status bycia bardziej fit od innych, czyli: na siłowni, w fitness clubie, z razową bułką, bez razowej bułki, ale z napiętym brzuchem, na bieżni, ze spoconym czołem i tak dalej. Celem jest zazwyczaj takowy wygląd lub zbliżony (oczywiście nie mam na myśli zawodowych kulturystek):
Tylko nasuwa się pytanie: czy to jest kobiece? Czy chciałabym tak wyglądać? A jeśli tak, to po co? Żeby zaimponować innym? Być bardziej modnym i na czasie? Dla mnie to zaczątki męskich sylwetek i jak moi koledzy mawiają w większości takich przypadków: "wieje chłopem".
No i zazwyczaj je się wtedy coś w tym stylu:
Wygląda apetycznie? Średnio. Pewnie zdrowe i tak każdy miłośnik takich "przysmaków" powie i w zasadzie ok, mogę czasem się "skusić", ale na pewno nie chciałabym pić szpinakowych koktajli i jeść selerowego puree na co dzień.
Absolutnie nie jestem przeciwko ćwiczeniom fizycznym (bo zapewne znajdzie się wiele osób, czytających ten wpis, które z marszu stwierdzą, że na pewno jestem zasiedziałą na kanapie babą z masą tłuszczu wszędzie i wpieprzającą Big Maci w McDonaldzie na co dzień; otóż wyprowadzę Was zaraz z błędu), niemal codziennie zasuwam na rowerze ponad pół godziny, a jak na świeżym powietrzu- to dłużej, robi brzuszki, chodzę na długie spacero- marsze i większość tego, co jem, przygotowuję sama z mało tłustych składników po to, żeby mi nie przybyło tu i ówdzie i żeby utrzymać ciało w zdrowiu i niezłej kondycji. Ale nie wyobrażam sobie nie móc sobie od czasu do czasu pozwolić na ulubioną babeczkę z owocami, czekoladę z karmelem, czy lasagne na obiad tylko dlatego, żeby dostosować się do panujących "trendów"! A już na pewno nie zamierzam sobie robić "selfiaka" za każdym razem, jak wsiadam na rowerek stacjonarny i jak z niego zejdę ze spoconym tyłkiem.
Zauważcie proszę pewne, niepodważalne różnice między teraźniejszością kanonu kobiecej urody, a czasami nie tak odległymi, bo na przykład pod koniec lat 90-tych. Wtedy na pokazach Victoria's Secret chodziły: Tyra Banks, Heidi Klum (kiedy jeszcze była kształtna), później Karolina Kurkova. Teraz? Megawysportowana Candice Swanepoel i wysuszona Karlie Kloss. Gdzie tu logika? Jak można reklamować seksowną bieliznę na osobach, które w ogóle nie mają cienia kobiecych kształtów?
Dla porównania zdjęcia:
Pokazy Victoria's Secret pod koniec lat 90-tych:
|
Tyra Banks |
|
Tyra Banks |
|
Tyra Banks |
|
Heidi Klum |
|
Karolina Kurkova |
|
Heidi Klum |
|
Karolina Kurkova |
|
Heidi Klum |
Pokazy Victoria's Secret teraz:
|
Karlie Kloss |
|
Candice Swanepoel |
|
Candice Swanepoel |
|
Candice Swanepoel |
|
Karlie Kloss |
|
Karlie Kloss |
|
Karlie Kloss |
Dlaczego tak się dzieje? Nie mam pojęcia. Może to wpływ mediów i mainstreamu na kreowanie nowych trendów. Może ludzie tłumaczą takie "zamiłowania" zdrowiem (jedno z drugim niewiele ma wspólnego w rzeczywistości), a może to fakt, że teraz większość młodych dziewczyn chciałaby zostać modelkami, no albo chociaż gwiazdami Instagrama, a wtedy trzeba być na przykład tak bardzo wysportowanym jak Jen Selter (i nikt się nie zastanawia, czy jej tyłek jest prawdziwy, bo ważne, że wygląda, jak wygląda).
Prawda jest jedna- dla mnie, wielu moich kolegów i innych osobników płci przeciwnej zawsze najbardziej pożądaną kobiecą figurą będzie taka sylwetka:
|
Tyra Banks |
|
Scarlett Johansson |
|
Sofia Vergara |
|
Kelly Brook |
|
Scarlett Johansson |
|
Kelly Brook |
|
Kelly Brook |
|
Kelly Brook |
|
Kelly Brook |
|
Kelly Brook |
|
Sofia Vergara |
|
Scarlett Johansson |
|
Scarlett Johansson |
|
Scarlett Johansson |
|
Sofia Vergara |
|
Sofia Vergara |
|
Sofia Vergara |
|
Tyra Banks |
I jeszcze jedno. Nie wyobrażam sobie rezygnacji z tego wszystkiego poniżej tylko po to, żeby być bardziej fit.
Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do komentowania moich niepopularnych (w dzisiejszym świecie) poglądów!
Za byciem szczupłym byłam, jestem i chyba zawsze będę ;) ale te kaloryfery i wielkie, umięśnione łapy u kobiet to przesada, nie wygląda to ani ładnie ani kobieco :P takie babochłopy właśnie :P
ReplyDeleteAle chyba zgodzisz się ze mną, że taka Karlie Kloss na pokazach Victoria's Secret to już nie jest szczupłość, a ogromna chudość i wyżyłowanie. Dla mnie szczupłość to Scarlett Johansson albo niegdyś Karolina Kurkova. Szczupłe i seksowne. A co do babochłopów- nie rozumiem po prostu i chyba nigdy nie zrozumiem. :)
DeleteWiesz, że ja akurat bardzo szczupłe dziewczyny lubię :) ale tych przesadanie wysportowanych nie. Dziewczyna dla mnie może być bardzo szczupła, ale musi mieć przy tym w miarę zgrabne nogi, a nie proste patyki i jako taki biust ;)
Delete