Dzisiaj postanowiłam poruszyć kontrowersyjny temat, który ostatnimi czasy ciągle wraca do prasy i mediów jak bumerang, mianowicie: zbyt chude, niezdrowo wyglądające modelki. Pewnie sądzicie, że czytaliście i słyszeliście na ten temat już tak wiele, że nic Was już nie zadziwi w tej materii, jednakże kwestia ta jest mi bliska, ponieważ sama się już dawno temu w ten światek mody wplątałam. I pierwszym, co usłyszałam, przekraczając próg agencji modelek (mając 16 lat), było "zalecenie", czy też "sugestia": "musisz zrzucić 5 kg". A dla potwierdzenia niestosowności (którą zauważyłam dopiero sporo lat później) tych słów, tak wtedy wyglądałam:
Przyznacie, że straszna "grubość" bije z tego zdjęcia? No właśnie, a od tamtego czasu (połowa lat dwutysięcznych) było już tylko gorzej. Skąd wziął się ten trend? Są na ten temat różne teorie. Jedni mówią, że to "wina" kreatorów mody, którzy często są homoseksualistami i ich ideałem ciała kobiety są wychudzone ręce, nogi i płaska klatka piersiowa, bardziej podobna do takiej, którą w naturalnej wersji ma 12- letnia dziewczynka (albo chłopiec?), a inni, że nadmierna chudość stała się oznaką luksusu, bycia w elitarnej grupie osób, które są "ponad innymi, normalnymi ludźmi", bo sprawują chorą kontrolę nad swoim ciałem i chcą się w tym stanie jak najdłużej utrzymać. A profitami z takiego stanu jest możliwość wyposażenia się w najdroższe i najbardziej ekskluzywne ubrania od projektantów, szyte często na najmniejszy, możliwy rozmiar, również z powodu oszczędności zużytych materiałów.
I tak, od lat dwutysięcznych, powoli dochodziliśmy do takiego wizerunku modelki idealnej na wybiegach największych domów mody:
Karlie Kloss |
A wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Wkładanie do głów tym młodym dziewczynom (kandydatkom na modelki), że tylko w ten sposób osiągną w życiu sukces, że inni ludzie będą im zazdrościć, że tylko taka figura jest odpowiednia dla zawodu modelki. Niestety młode umysły są chłonne i naiwne, i potem możemy usłyszeć po latach zwierzenia np. jednej z polskich, swego czasu bardzo rozchwytywanych modelek, Zuzanny Buchwald, która niedawno nagrała krótki filmik, w którym zdradza kulisy swojego sukcesu, mianowicie kilka już nie tak kolorowych faktów- że była słaba, zaczęły wypadać jej włosy, straciła miesiączkę na 3 lata (!) i psuły jej się zęby. Z czego? Z niedożywienia organizmu w czasie, gdy najbardziej tego potrzebował, czyli się intensywnie rozwijał.
Media co jakiś czas (jak pisałam wcześniej) temat podchwytują i znajdują dla wzoru kilka modelek o normalnej figurze, bądź plus size, aby zbagatelizować fakt, że niezdrowo wyglądające modelki nadal istnieją i pracują na wybiegach oraz powiedzieć ludziom, że tamte zbyt chude modelki to tylko nieliczne przypadki, a przecież w "normalnym świecie mody" prawda jest całkiem inna.
Parę przykładów nadal niewielu modelek, które robią jakiś rodzaj kariery międzynarodowej, nie nosząc rozmiaru 34 przy ponad 175-ciu centymetrach wzrostu:
Kate Upton |
"Curvy Kate" models |
Whitney Thompson (left) |
Robyn Lawley |
Niestety to czcze gadanie, a na potwierdzenie tych słów mam dla Was kilka zdjęć, dowodzących, że nawet supermodelki z lat 90-tych, podziwiane wtedy za kształty, piękne twarze i zgrabne figury, skusiły się (albo zostały zmuszone?), żeby sporo schudnąć. Tak oto wyglądają te przemiany:
Powyżej Karolina Kurkova (niegdyś seksowna modelka Victoria's Secret, obecnie wychudzona koleżanka Anji Rubik).
Spójrzmy teraz na Heidi Klum (im starsza, tym chudsza):
A najbardziej chyba kontrowersyjnym przykładem jest uwielbiana na całym świecie Claudia Schiffer:
Która to swoją karierę zaczęła, wyglądając tak:
Również Cindy Crawford w latach 90-tych była na samym topie modelek, mimo że jej BMI było w normie, jak sama twierdziła, ważyła około 60 kg i wyglądała tak:
Szczerze mówiąc, szlag już człowieka trafia, jak czyta kolejną historię młodej dziewczyny, która przez wyniszczenie organizmu, spowodowane niedostarczaniem mu najpotrzebniejszych składników w fazie jego największego rozwoju, straciła wiarę w siebie, doznała wieloletnich zaburzeń odżywania, wpadła w anoreksję, naprzemiennie z bulimią, a wszystko po to, by sprostać obecnie chorym wymogom tego zawodu.
Ludzie zadają też ciągle pytanie: "po co pchała się do modelingu, skoro się do tego nie nadaje?". I takim osobom spieszę z odpowiedzią: otóż jak widać powyżej- nie tak dawno temu modelki miały piękne, zdrowe, smukłe, ale krągłe ciała, piękne twarze i wielką szansę na zwiedzanie świata, poznawanie nowych ludzi i wszystkie wspaniałe szansy, jakie wiążą się z tym zawodem. A teraz, aby korzystać z tych dobrodziejstw modelingu, trzeba nosić rozmiar 34, czyli ważyć około 50 kg przy ponad 175 cm wzrostu, co raczej nieczęsto występuje w naturze z przyczyn naturalnych.
I żeby była jasność- ja nic nie mam do osób naturalnie chudych, bo wiem, że takie istnieją, ale jest to może 1-2% populacji kobiet, reszta z nas ma po prostu normalną (szczuplejszą, czy bardziej krągłą), bądź większą figurę, w różnych jej kształtach i wariacjach.
Tak więc apeluję do osób, które tę modę tworzą, jak i do tych, które kreują kampanie reklamowe znanych marek, i zatrudniają do nich zagłodzone dziewczyny, aby postarały się zmienić myślenie i zaczęły przedstawiać bardziej realny obraz piękna kobiecego ciała, bo wszyscy Ci ludzie powinni czuć odpowiedzialność za kreowanie wizerunku, odpowiedniego dla młodych dziewczyn, aby czuły się one zdrowe i piękne w takim ciele, jakim obdarzyła je natura i aby żeby przestano sugerować im na każdym kroku (czasopisma, reklamy, kampanie marketingowe), że "tylko chude jest piękne i wartościowe", bo to manipulacja młodym tłumem i czyn niezwykle szkodliwy społecznie.
A co Wy sądzicie na ten temat? Zapraszam do gorącej dyskusji w komentarzach poniżej.
Cześć, bardzo ciekawy post. Czy możesz napisać ile masz wzrostu i jaka była Twoja waga na pierwszym zdjęciu kiedy miałaś lat 16, a ile ważysz teraz? Pozdrowienia i powodzenia w karierze w modelingu, lecz w kształcie w jakim czujesz sie zdrowa i piękna :-)
ReplyDeleteHej, miło mi, że się podoba. Mam 177cm wzrostu, na tej fotce ważyłam około 56 kg (i kazali mi schudnąć), teraz ważę około 65kg i dobrze mi z tym :)
DeletePozdrawiam serdecznie i zachęcam do dalszego komentowania!
Ten świat jest bezwzględny..65 kg to i tak bardzo mało przy Twoim wzroście. Myśle, ze nawet ważąc kilka kilo więcej wyglądałabyś swietnie. Pozdrawiam serdecznie, Ania K.
ReplyDeleteBardzo się cieszę, że są osoby, które myślą w prawidłowy sposób i też widzą skalę tego problemu. Przy okazji dziękuję za miłe słowa i równie serdecznie pozdrawiam! :)
DeleteChociaż wiem, że spora część tych zdjęć z początku wpisu, to zdjęcia przerabiane w photoshopie, sama doskonale orientuję się jak to bywa w agencjach. Byłam modelką w dużej warszawskiej agencji przez rok i nigdy wcześniej nie czułam się tak "nisko". Nigdy nie zapomnę jak dostałam od agencji rozpisaną dietę, w której na śniadanie było 5 liści sałaty i kawa z łyżeczką cukru, a cała dzienna dawka kaloryczna mieściła się w max. 600 kcal.
ReplyDeleteNie muszę chyba mówić jak wielu kompleksów nabawiłam się przez ten rok, mając raczej dość modelkowe wymiary 86/63/89 przy 176cm wzrostu ;)
Teraz ważę 63kg i czuję się w swoim ciele dobrze, ale przede mną wizja castingu do Top Model i część traumy wraca - szczególnie strach przed kolejną dawką komentarzy pt "jesteś za gruba".
No nic... Dzięki za ten wpis i zapraszam do siebie:
www.hedonisticat.blogspot.com
Tak czytałam od Ciebie ten komentarz i do przedostatniego akapitu naprawdę radość mnie rozpierała, że zrozumiałaś, czym ten cały światek mody stoi. Tej "wielkiej mody"- nazwijmy to, bo ja reklamuję sukienki, czy jakieś ogólnie mniejsze marki i tam nikt takich wymogów raczej nie ma.
DeleteAle jak dotarłam do zdania, w którym mówisz, że "Top Model".. że casting.. że za gruba- ehhh, czytałaś moją relację z castingu? To przeczytaj. Jest w polecanych postach. Może da Ci do myślenia jeszcze bardziej.
Pozdrawiam!
Ps. Byłam u Ciebie na blogu, bardzo profesjonalnie wygląda. :)