Witajcie Kochani!
Dziś postanowiłam wkleić wpis, który powinien przywołać mnóstwo szczęśliwych wspomnień osobom, które spędzały swoje dzieciństwo głównie w latach 90-tych ubiegłego wieku, ponieważ, jak się okazuje, był to czas wielu ciekawych, niepowtarzalnych zabawek, przedmiotów, kolekcji dla dzieciaków, które widziane teraz, mogą przywołać sporą falę sentymentów.
Warto również zwrócić uwagę na ówczesną modę- dzisiaj można pęknąć ze śmiechu, a wtedy był to szczyt gustu i świetnego stylu. ;)
Na pierwszy ogień pójdą więc zabawki:
1.
Pamiętacie tą zręcznościową grę, która polegała na tym, żeby produkując bąbelki powietrza (naciskając przycisk) unosić obręcze w górę i starać się je "nadziać" na kołki? Serio można było wtedy nad tym spędzić mnóstwo czasu. :)
2.
Kolejny, niby prosty przedmiot, ale ile zabawy dawał, kiedy patrzyło się przez soczewkę, obracało kalejdoskopem i kształty, złożone z wielokolorowych koralików mieniły się i zmieniały na tysiące sposobów!
3.
Supergiętki ołówek- świetna zabawa na niemiłosiernie nieciekawych lekcjach- sprawdzone ;)
4.
Wtedy niewiele rzeczy było bardziej pasjonujących od możliwości zmieniania kształtu wyświetlanego promienia laserowego i podziwiania go na powierzchniach płaskich. :)
5.
Jojo! Najlepsze były te świecące w trakcie kręcenia! +10 do lansu ;)
6.
Jedynym mankamentem tych przylepiających się do ścian i do sufitu, gumowych łapek był fakt, że jak za długo były przyklejone do jednej powierzchni- robiły się pod spodem tłuste plamy, ale wtedy i tak nikt się tym za bardzo nie przejmował (oprócz rodziców).
7.
Kauczukowe piłki- zabierało się je do szkoły, na basen i wszędzie indziej, żeby sobie poodbijać po drodze ;)
8.
Kolorowa sprężyna- jedna z moich ulubionych, ówczesnych zabawek ze względu na fakt posiadania wielu schodów w domu- sami sobie wyobraźcie efekt ;)
9.
Tamagotchi! Czy Tamajajo, czy jak to się po polsku mówiło ;) Pamiętam, że strasznie chciałam mieć to oryginalne i trochę zazdrościłam koleżankom, którym rodzice je kupili, ale że nie posiadałam w końcu swojego, to bawiłam się razem z tymi koleżankami i czasem pożyczały mi takie jajo do domu, żebym się nim opiekowała ("tylko nie zapomnij nakarmić zwierzątka!").
10.
Nie mam pojęcia, jak się to urządzenie nazywało (może Wy mi pomożecie?), ale (jak widać) było ruskie i pamiętam, że wciągało w zabawę na dużo czasu!
11.
Powiem Wam, że jak się takie coś miało w domu, to się było gościem (albo gościówą). To były wyścigi żużlowe na 4 motocykle, z metą, stanowiskami startowymi i trasą, którą można było samemu układać z części. Megawypas!
13.
Nie wiem, czy kolorowe kulki (koraliki) na szprychy rowerowe można nazwać zabawką, ale pamiętam, że im więcej takich miała Twoja koleżanka, tym była "fajniejsza". ;)
Teraz może przejdziemy do kultowych gier i urządzeń, do tego służących, wiodących prym w tamtym czasie:
1.
Pchełki- nie wiem, jak Wy, ale ja byłam mistrzem ;)
2.
Bierki- świetna, zręcznościowa gra, która polegała na tym, żeby te patyki tak porozsypywać, żeby przeciwnik miał jak najtrudniej z wyciąganiem wierzchnich elementów.
3.
Pamiętam, że na tym urządzeniu grałam najczęściej w tetris i zajmowało mi to pół dnia ;) (co ciekawe, mam jeszcze to urządzenie w domu i działa!)
4.
To był wówczas taki "klasyk", że jak ktoś nie miał w domu, to był dziwny- samoprzylepne, rzepowe kulki, rzucane do tarczy ;)
5.
The Sims (i wszystkie dodatki, które trzeba było instalować w dobrej kolejności, bo inaczej nie działało NIC)- kawał mojego dzieciństwa! Na zdjęciu screen z The Sims Balanga (The Sims Houseparty) !
6.
Jeszcze przed komputerami prym wiodły tak zwane "gry telewizyjne"- ja osobiście zawzięcie cięłam wtedy w "Mario" i w tą grę, w której ustrzelało się kaczki.
A pamiętacie może, co się w latach 90-tych namiętnie zbierało/kolekcjonowało? Zaraz wszystko Wam się przypomni:
1.
To tylko jedna z niewielu kolekcji malutkich zabawek z Kinder Niespodzianek, które mam w domu, pamiętam, że były jeszcze kolekcje lwów, czy delfinów. W ogóle kiedyś te zabawki z jajek wyglądały zupełnie inaczej niż teraz, były bardzo starannie wykonane i zazwyczaj w jednej części.
2.
Plastikowe smoczki- chyba robiło się z nich.. wisiorki? :)
3.
Komiks "Kaczor Donald"- uzbierałam całe mnóstwo i nigdy nie pozwalałam, żeby przegapić najnowszy numer- w środku zawsze były jakieś zabawki albo psikusy do samodzielnego skonstruowania!
4.
Kolekcje kapsli z chrupków- kwintesencja lat 90-tych ;) Co ciekawe- napisy na kapslach nie były wcale bezwartościowe- przedstawiały ciekawostki o danych zwierzętach (były tez kolekcje m.in. z flagami państw)
5.
Karteczki do wymiany- niektóre były bardziej pożądane od innych ;) Na wielu z nich były filmowe postaci (np z "Titanica"), na innych bajki, czy żywe zwierzaki. To było mnóstwo zabawy!
A na koniec tego posta wisienka na torcie- modowe "rarytasy" z tamtych lat:
1.
Do dzisiaj nie wiem, dlaczego używałyśmy z siostrą mikroskopijnych plecaczków ze ściągaczem i sznurkiem na szyję jako portmonetki, ale.. taka wtedy była moda i lepiej nie pytać. ;)
2.
Niesamowita sprawa- megawysokie, często się rozwalające (były z szytej pianki), o paskudnym kroju- a i tak wszystkie dziewczynki (nawet te starsze) je kochały ;)
3.
Biegając w trepach- można było sobie z powodzeniem zwichnąć kostkę (wiem, co mówię), ale były modne i drewniane, więc podobno "zdrowe" dla stopy i rodzice kupowali nam je z wielkim zaangażowaniem ;)
4.
I kwintesencja ówczesnego, damskiego stylu- ortalionowa kurtka (tzw. "wiatrówka"), kolorowe rajty/getry i kitka na bok.. Do tego akurat nie chciałabym już w życiu wracać . ;)
Dajcie znać, jak podobają Wam się tego typu tematy na blogu i czy powinnam zrobić drugą część tego wpisu, tym razem dotyczącą zapomnianych smaków dzieciństwa!